Dexter Holland
post wysłany na theoffspring.net mailing list w czwartek, 20 czerwca 1996

Wielu ludzi pytało mnie, dlaczego opuściliśmy Epitaph, cóż takiego się zdażyło, więc myślę, że to najlepsze miejsce, w które mogę to wysłać i coś niecoś wyjaśnić [niegdyś ta lista była naprawdę elitarna i jak widać Dexter to doceniał, teraz jest z nią coraz gorzej].

Wielu ludzi zarzucało nam opuszczenie Epitaph, nie mówiliśmy nic, bo nie chcieliśmy wywoływać wojny na łamach prasy. Szkoda, że Epitaph nie postępował podobnie, więc wszystkie informacje o naszym odejściu jakie mogły dojść waszych uszu były od nich. Chcę więc, chłopaki, pokazać wam drugą stronę medalu

Brett Gurewitz jest właścicielem Epitaph. Uczynił z naszego odejścia coś publicznego i do tego ukazał to w jak najgorszym świetle, więc zdecydowaliśmy się bronić - dlatego właśnie piszę. Tak naprawdę bardzo lubimy ludzi z Epitaph i zespoły spod tej bandery, ale nie mogliśmy już dłużej znosić Bretta. Ten czlowiek bardziej przejmuje się tym, aby jego wytwórnia była jak największa, niż pomaganiem zespołom, które ją przecież tworzą. To w skrócie mówiąc dlatego odeszliśmy.

Chcieliśmy renegocjować z Brettem kontrakt, aby nagrać więcej (zaczynając już od marca), bo tak naprawdę aż do końca chcieliśmy zostać pod skrzydłami Epitaph. Kiedy Smash zaczynał coraz lepiej się sprzedawać Brett zwrócił się do nas i powiedział, że chce sprzedać płytę dużej wytwórni w zamian za to, że będzie dostawał pieniądze od każdej sprzedanej kopii. Przekonaliśmy go, aby tego nie robił. W lipcu 94, kiedy płyta została wydana w Europie zwrócił się do nas znowu z podobną sprawą, tyle, że chodziło o wytwórnię w Europie. I znowu musieliśmy go błagać, aby tego nie robił. Chcieliśmy zostać w Epitaph, bo to oni pozwolili nam się wybić, poza tym niezbyt mieliśmy chęć zmieniać ludzi, z którymi pracowaliśmy. Mieliśmy tą samą załogę techniczną, agenta i tym podobne.

Więc nie spotkaliśmy się z przedstawicielami żadnych większych wytwórni - z ani jednym. Podczas gdy Brett spotkał się ze wszystkimi. Gaffen, Capitol, Sony ... zresztą sami sobie jakąś wybierzcie i zapewaniam was, że z nimi też się spotkał. Chcieli wykupić Epitaph, a on słuchał. Mówił ludziom, że chciałby zostać kolejnym Richardem Bransonem. O tak, z nim też się spotkał. Dla wielu zespołów z Epitaph ważną sprawą jest to, aby nie być kojarzonym z żadną większą wytwórnią. Kiedy zapytaliśmy się wprost o jego plany co do sprzedaży wyparł się. Chociaż w grudniu już przyznał, że chce sprzedać część wytwórni, aby pozyskać fundusze.

Martwiło nas to co nam powiedział, jednak w tym czasie mieliśmy na głowie jeszcze wiele innych rzeczy. Jak na przykład to, że postanowiliśmy tak długo jak się da nie zwracać niczyjej uwagi. Nie występowaliśmy w programach takich jak 120 Minutes, show Davida Lettermana, czy Saturday Night Live, chociaż mogliśmy. Ale kiedy odmówilibyśmy udzielenia wywiadu Brett zrobiłby go sam wciąż promując Epitaph. Zresztą udzielił wywiadów Forbes i Newsweek'owi. Staraliśmy się uniknąć przypisania nam wizerunku punkowców "z plakatu", ale Brett nam w tym bynajmniej nie pomagał - wiedzieliśmy, że kiedy z czegoś zrezygnowaliśmy, on nie powinien robić tego za nas.

Negocjowaliśmy przez około rok, ale nie udało nam się wszystkiego wyklarować. To prawda, że Brett zaoferował nam wielką promocję i duże tantiemy, ale ostatni kontrakt jaki nam przysłał był jak dla nas nie do przyjęcia. Było w nim, że nie możemy robić coverów, żę Ron nie może grać w swoim drugim zespole [Ron gra w Spinning Fish od ponad 10 lat]. W kontrakcie tym było także, że wytwórnia może wydać nieograniczoną liczbę składanek z naszymi piosenkami. Jedna z wersji tego kontraktu dawała Brettowi możliwość wykupienia polisy na życie dla mnie, tak, że gdybym umarł on wziąłby za to pieniądze.

Skończył negocjacje w styczniu i tydzień później wycofał wszystkie propozycje. Krótko mówiąc sprzedał nas Columbii.

Wierzyliśmy, że zostaniemy w niezależnej wytwórni, teraz wiem, że nie powinniśmy dać temu wiary. Byliśmy szczerzy wobec Epitaph, podczas gdy Brett spotkał się ze wszystkimi znaczącymi wytwórniami. Brett mówi, że duże wytwórnie są niedobre, ale oczywiście był w Bad Religion, gdy podpisała kontrakt z Atlantic. Napisał dużo piosenek na Stranger than Fiction, która ukazała się pod banderą Atlantic. Brett oskarżył nas. Poza tym zmuszał nas niejako do pozostania - duch niezależnej wytwórni gdzieś zniknął.

Wzieliśmy mniej pieniędzy za kontrakt z Columbią. Musieliśmy podpisać kontrakt na więcej płyt. Nasz kontrakt z Columbią nie był zawarty po to, abyśmy mogli zbić pieniądze. Zrobiliśmy to, bo nie będziemy nagrywać nic dla kogoś, kto myśli, że może nas do tego zmusić. Nie będziemy nagrywać dla kolesia, który jest gorszy niż największa z wytwórni. Mamy zamiar robić tylko i wyłącznie to co sami chcemy robić, do cholery.

Więc wiecie jak jest. Słyszeliście to pierwsi ...

Dexter Holland